niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział Pierwszy

Stałam na płycie lotniska. Wypatrywałam wujka i cioci, ale nigdzie ich nie widziałam. Podeszła do mnie dziewczyna i patrzyła się na mnie.
- Czy my się znamy? - zapytałam
- Nie, ale twój wujek kazał mi przywieść cię do domu, bo on pojechał po nowego konia.
- Aha. A jak jedziemy?
- Mój samochód stoi tam na parkingu.  - powiedziała dziewczyna i wzięła moją torbę. Ruszyła ona w stronę parkingu, więc poszłam za nią. Wsiadłyśmy do zielonego Jeep'a. Dziewczyna włączyła radio i chwile jechałyśmy w ciszy.
- Jak masz na imię? - zapytałam
- Aśka, a ty jesteś Karolina?
- Tak, a ile masz lat?
- Osiemnaście. A ty czternaście.
- Tak. Masz konia? - zapytałam się patrząc przez okno.
- Mam kasztanowatą klacz arabską. Ma na imię Lawenda.
- Ale ci fajnie.
- Ma całkiem niezły rodowód. Ale ty przecież dobrze się dogadujesz z Alkaprimem.
- No tak, ale to nie to samo jakby mieć własnego konia.
- Może, ale ja długo się męczyłam by mieć swojego.
- To może mi też się uda?
- Pewnie tak. Patrz już dojeżdżamy.
Popatrzyłam przez okno i zobaczyłam dużą stadninę z wieloma końmi. Kilka z mich było na wybiegu, a niektóre były przywiązane do koniowiązu. Najwięcej było jednak koni w stajni. Aśka zaparkowała samochód przed wybiegiem i wysiadłyśmy. Wujek wyszedł nam na powitanie. Pobiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
- No spokojnie. - powiedział.
- Podobno pojechałeś po nowego konia? - zapytałam
- Tak. Na razie jest nie osfojony i się wszystkiego boi. Choć pójdziemy go zobaczyć - powiedział i ruszyliśmy. Podeszłam do tego boksu i zobaczyłam tam pięknego karego konika. Stał on w końcu boksu z położonym uszami.
Oglądałam go i zakochałam się w nim. Nawet nie zauważyłam jak wujek mówił coś do Aśki i jak oboje odeszli. Patrzyłam się jak zafascynowana w konia. Nawet nie zauważyłam jak szybko mija czas. Ten koń uspokajał mnie wewnętrznie. Wpatrywałam się w każdy jego ruch.
- Karo idziesz na kolację? - zapytała Aśka. - Od trzech godzin tak stoisz przy tym boksie i patrzysz na karego.
Poszłam do kuchni, gdzie zjadłam z Aśką i wujkiem kolację. Poszłam spać, a Aśka wróciła do swojego domu. Mój pokój był średniej wielkości. Miałam okna na północ i południe. Widziałam przez nie kilka wybiegów koniowiąz i las, a zaraz za lasem wysokie góry. Przebrałam się w pidżamę i położyłam się spać. Śnił mi się ten właśnie konik jak najpierw się ze mną zaprzyjaźnia, a następnie bierzemy udział w zawodach.

Zdjęcie jednego konika na wybiegu. Ma on na imię Perfect

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz